poniedziałek, 17 marca 2014

rozdział 2

Zaraz po zajęciach tak jak zawsze mieliśmy wrócić do domu. Chłopcy mieli mnie odwieść i wszystko miało być tak jak było zawsze i wydawało się, że tak będzie. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy spod szkoły. Podczas jazdy śmialiśmy się i wygłupialiśmy - jak zawsze. W pewnym momencie Zayn zaparkował pod sklepem. Wszystko byłoby normalne, gdyby nie wrócił ze sprayem.
-Po co Ci to? -zapytałam, gdy tylko zasiadł za kierownicą z szerokim uśmiechem.
-Nie wie z kim zadarł -odparł mi, a ja nie do końca go zrozumiałam. Jednak bardzo szybko udało mi się zrozumieć jaki ma plan.
-Jesteś nienormalny, uspokój się Malik -odparłam ale mnie zignorował i z powrotem pojechał pod szkołę.

Tak jak sądził samochód Louisa nadal stał pod szkołą. Miałam nadzieję, że Zayn robi sobie tylko głupie żarty, że tak naprawdę tego nie zrobi, ale sama siebie oszukiwałam. Doskonale wiedziałam, że on nie odpuszcza.
Zayn wysiadł z samochodu, a za nim cała reszta. Zrobiłam to samo i już po chwili stałam obok nich na parkingu.
-Skąd wiesz, że to jego samochód? -zapytałam srogo patrząc mu w oczy.
-Kto jak kto, ale ty powinnaś mnie znać doskonale -zakpił i potrząsnął butelką. Naprawdę miałam dość jeżdżenia po komisariatach i nie wiedziałam co mam zrobić. Nie da się go powstrzymać i to wiem, więc może powinnam wejść do samochodu? Przecież prędzej czy później przyjedzie policja i nas zgarnie. Dlaczego zostałam? Cały czas próbowałam namówić go, żeby tego nie robił. Robiłam co mogłam, ale na nic. Mogłam równie dobrze usunąć się stamtąd i nie mieć później kłopotów, ale coś mnie tam trzymało. Coś mi mówiło, że muszę go powstrzymać. Nie może tego zrobić.
-Zayn proszę Cię, nie rób tego, nie jest wart -dalej go błagałam.
-Victoria co się z Tobą dzieje? Nie pasuje Ci to? Idź do samochodu i tam poczekaj -prawie krzyknął zły moim ciągłym błaganiem -no chyba, że Ci na nim zależy -dodał nieco ciszej, lecz udało mi się to usłyszeć.
-Że co proszę? -zaśmiałam się -mi? na nim? zależy? jesteś śmieszny! daj mi ten spray! -krzyknęłam i wyrwałam mu butelkę z ręki. Sama zaczęłam bazgrać po samochodzie z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie wiem czemu tak zareagowałam. Dlaczego dałam się ponieść emocjom? Przecież powiedział tylko, że może mi na nim zależy a tak naprawdę go nie znam. Widziałam go tylko jeden jedyny raz!
-Psy! -krzyknął Niall ale oczywiście było za późno. Wyprostowałam się i rzuciłam butelkę na ziemię.
-Jesteście zatrzymani -wysiedli i zabrali nas na komisariat.

-Ile razy to już się widzieliśmy w tym miesiącu? Pięć? Sześć? Dziesięć? -mówił policjant, którego doskonale znałam. -Zawiadomię pańskich rodziców
-Przecież jestem dorosła
-Jest pani tego taka pewna? Bo ja nie
-A ja tak, nie musi komisarz ich fatygować, nic to nie da
-Ma pani 19 lat, całe życie przed sobą. Po co pani to robi? Przez kolegów? Może czas ich zmienić?
-Nie będziesz mi życia układał, mogę już iść?
-Zdajesz sobie sprawę, że niedługo możesz zostać nawet zamknięta w więzieniu prawda?
-Ale jeszcze nie teraz, mogę iść?
-Mam nadzieję, że nie do widzenia

-Mamy Cię już dość! Psujesz nasz wizerunek, zdajesz sobie z tego sprawę?! -krzyknął ojciec, gdy tylko weszliśmy do domu i zostaliśmy sami.
-No tak, przecież to jest właśnie najważniejsze!
-Masz wszystko czego tylko chcesz, wszystko. Gdzie popełniamy błąd?
-A czy mam was gdy tylko chcę? Czy spędzacie ze mną czas gdy tego chcę? Czy mam to co jest najważniejsze? Czy mam prawdziwych rodziców? Czy ktoś mnie kocha? Bo ja tak nie uważam! Zamiast mi prawić kazania zastanówcie się nad swoim zachowaniem! -wybiegłam z domu trzaskając drzwiami przez jakiś czas biegnąć przed siebie z załzawionymi oczami. Nie lubię sprawiać im kłopotów, nie lubię ich smucić. Kocham ich, ale czy oni mnie też? Są zajęci pracą, nie zauważają mnie. Kiedy ostatni raz widziałam ich w tym tygodniu? Wychodzą z samego rana i wracają późną nocą, kiedy śpię.
      Nie wiedziałam gdzie idę, po co idę i dlaczego. Mogłam iść do swojego pokoju i tam się zamknąć, ale musiałam uciec z domu. Postanowiłam, że udam się do szkoły. Dalej łzy leciały po moich policzkach, ale ja nie mogę płakać. Czemu to robię? Przecież jestem Victoria Bell. Ja nigdy nie płaczę, nikt nie może mnie skrzywdzić, przecież ja nie czuję.

Upewniłam się, że nikogo nie ma w okolicy i otworzyłam okno prześlizgując się do środka. Stanęłam na środku sali na której zawsze tańczę podczas zajęć. Było całkowicie ciemno. Byłam pewna, że nikogo nie ma, więc włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć. Zawsze wtedy się uspokajałam. Taniec to to co kocham robić. Zawsze wpływa na mnie pozytywnie. To dzięki mamie pokochałam to co robię teraz. Gdy byłam malutką dziewczynką zawsze razem tańczyłyśmy. Kochałam to tak samo jak ona. Uczyła mnie, bo sama kiedyś tańczyła w szkole. Nie rozwinęła się na tyle, by móc zostać tancerką, którą zawsze pragnęła być. Poznała tatę i się od razu się zakochała. Potem urodził się Conor i ja. Zajęła się nami i nie tańczyła więcej. Jedynie gdy uczyła tego mnie. Wiem, że bardzo chce, żebym spełniła jej marzenia. Albo raczej chciała. Teraz nie ma tyle czasu dla mnie co kiedyś. Teraz nie jest tak samo. Już nie mam rodziców tych samych co kiedyś.
      Włączyłam muzykę na tyle cicho by nikt z zewnątrz nie mógł jej usłyszeć, ale na tyle głośno bym mogła spokojnie tańczyć. Wszystkie złe emocje od razu wyparowały jak przy pstryknięciu palcem. Teraz czułam, że żyję. Skupiłam się jedynie na tym co robiłam i tak upłynęły trzy minuty. Kiedy piosenka się skończyła od razu usłyszałam klaskanie.
______________________________________

Tak, tak, wiem, wiem, nie jest za długi, zawalam na samym początku, no ale cóż, bywa i tak, przepraszam :)
Mam nadzieję, że nie ma żadnych błędów, ale za jakiekolwiek przepraszam również :)

Dziękuję osobom, które komentują! Widzę, że nie są to moi "starzy" czytelnicy, ale mam nadzieję, że i oni tutaj są. Halo? No nic, mam nadzieję, że się podobało i tym razem będzie więcej komentarzy :) x

5 komentarzy:

  1. Podejrzewam, że to Lou klaskal xD haha pomalowali mu samochód spray'em xd dobre, już ich lubię za te dowcipy :) czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę ze własnie jest to Louis jejku jak ja go kocham <3 Aa rozdział niesamowity!
    Jest to mój 2 blog który kocham a 1D jest w nim nie sławni, te ich odpały hahaha!
    Mam nadzieje że szybko dodasz nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O pardą! Ja też tu jestem! HALO!!! Kojarzysz mnie może? @LouehAngel lub Weronika P. Tak, tak to ja twój stary czytelnik ;p
    Rozdział jest zajebisty! Uuu Victora dała się Zayn'owi podpuścić i sama spryskała auto Louis'emu. A tam w sali to będzie on, c'nie? Jasne, że on. A kto by inny ;)
    Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału ;*
    @LouehAngel

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem tu, twój stary czytelnik! Tylko ja tak mam, że myślę że skomentowałam, a później okazuje się, że jednak nie... Jak zawsze świetnie :)

    OdpowiedzUsuń