Bardzo was przepraszam, ale nie idzie mi to opowiadanie. Źle to wszystko zaczęłam i nie do końca idzie mi realizowanie pomysłu. Naprawdę bardzo was przepraszam, a przede wszystkim osobę, która zrobiła dla mnie zwiastun i ta która zrobiła dla mnie szablon. Ale mam nadzieję, że się nie zmarnuje - jak ktoś chce to może użyć tego szablonu do swojego bloga. Jako iż jest to zamówienie to potrzebna jest zgoda moja, a ja się zgadzam, możecie brać :)
Bardzo was przepraszam, ale blog zostaje zawieszony, mam nadzieję, że mi to wybaczycie :)
czwartek, 17 kwietnia 2014
niedziela, 6 kwietnia 2014
rozdział 4
Zjadłam przyszykowane śniadanie przez nową gosposię. Z
jednej strony jest to dobre, bo nie musimy nic robić, ale z drugiej rodzice
powinni sami pomyśleć, że mamy dużo lat i powinniśmy mieć trochę obowiązków.
Ale skąd oni mogą to wiedzieć? Przecież chcą dla nas dobrze, chcą żebyśmy nic
nie robili. Powinnam się cieszyć, ale wolałabym nie mieć tego, tej gosposi,
tyle pieniędzy, a mieć rodziców. Chciałabym żebyśmy niedziele spędzali razem,
mama tata ja i Conor. Tęsknie za tymi latami gdzie oboje byli w domu już o
osiemnastej. Wtedy nie wykorzystywałam tego czasu dobrze, bo nie sądziłam, że
pare lat później mogę tego nie mieć. Zawsze były jakieś kłótnie, też nie
chciało mi się pomagać, to był ten wiek. Teraz chciałabym ich za to przeprosić,
ale nie mam nawet okazji. Zastać ich w domu to jakiś cud. To pracoholicy. Nie
mam normalnego domu, a bardzo bym chciała.
Zaniosłam talerze
do zlewu i poszłam do swojego pokoju. Conor razem ze swoją dziewczyną był już u
siebie. Cieszę się, że ona jednak istnieje. Znam mojego brata i uważałam, że
mnie oszukuje. Jednak cieszę się, że jest z nią szczęśliwy. Muszę przyznać, że
jest wspaniałym chłopakiem a do tego przystojnym. Mam nadzieję, że ona
pokochała go za to jaki jest, a nie jak wygląda. Doskonale przecież wiemy, że
wygląd to też coś, ale najważniejsze jest to co masz w środku. Jeśli spotkasz
odpowiednią osobę to ona właśnie za to Cię pokocha. Zawsze chciałam znaleźć
takiego chłopaka, ale to chyba nie dla mnie. Teraz nie chcę żadnego, mam ich
dość. Gdybym nie znała swojego brata to powiedziałabym, że oni wszyscy są tacy
sami. Ale nie. Są wyjątki, tylko gdzie je znaleźć?
Wyciągnęłam z
szafy ubrania na dzisiaj i poszłam do łazienki. <klik> Tam się przebrałam i zrobiłam
makijaż. Nie mamy dzisiaj zajęć, więc nie mam pojęcia co dzisiaj robić. W
takich momentach chciałabym mieć przyjaciółkę z którą mogłabym poplotkować. Ale
mam za to przyjaciół, trzech przyjaciół. Zadzwonię do nich i się umówimy.
-Cześć Zayn, wychodzimy dzisiaj gdzieś?
-Jasne, wpadnij najpierw do nas
-Dobra, będę za 10 minut –powiedziałam i rozłączyłam się.
Nałożyłam na stopy trampki i wyszłam z domu. Do Zayna mam dość kawałek, więc
wsiadłam w autobus. Nienawidzę tym jeździć. Jest tam pełno ludzi, którzy gdzieś
się śpieszą, albo wracają z zakupów i nawet nie raczą podzielić się miejscem.
Położą swoje zakupy i są zadowoleni, ugh. Na całe szczęście nie jechałam zbyt
długo i po chwili wychodziłam z autobusu i kierowałam się do domu Malika.
Wiedziałam, że możemy pojechać na jakąś imprezę, ale chyba jednak było za
wcześnie. Nie mam pojęcia gdzie mają zamiar się wybrać, ale na pewno wymyślą
coś fajnego.
-Gdzie jedziemy? –zapytałam gdy siedzieliśmy wszyscy w
samochodzie, a Malik obrał nieznany mi kierunek.
-Tu niedaleko jest club w którym można się zabawić w trochę
inny sposób niż my to robimy zawsze –zaśmiał się pod nosem Liam.
-Czyli gdzie jedziemy?
-Do clubu karaoke
-Przecież nie potrafimy śpiewać!
-A kto powiedział, że musimy umieć?
-Jesteście głupi
-I za to nas kochasz –Niall uderzył mnie w ramię a ja się zaśmiałam.
To prawda. Mają często głupie pomysły, czasem wylądujemy na komisariacie, ale
ja ich kocham i nie zamienię na nikogo innego. To moi przyjaciele. Nie są tacy
źli jak może się to wydawać. Wszyscy się ich boją bo wiedzą co potrafią. Nie
raz się bili, nie raz psuli imprezy. To tacy chuligani, a ja jeżdżę wszędzie z
nimi i można by powiedzieć, że im pomagam. Takie życie mi się podoba, nie chcę
wracać do siebie sprzed kilku lat. Teraz nic mnie nie obchodzi, robię wszystko
dla zabawy. Mam gdzieś czy policja nas zgarnie czy nie. Wtedy bym się tym
przejmowała, bym się bała, ale nie teraz. Już nie jestem tą samą Victorią.
Nareszcie dojechaliśmy
na miejsce. Muszę przyznać, że było całkiem fajnie. W środku było przytulnie i dość
dużo ludzi. Raczej znajome twarze. Chłopaki zwrócili na nas uwagę, ale raczej
będą bali się podejść ze względu na moich przyjaciół. To nawet dobrze, bo nie
mam teraz ochoty na żadne miłosne zagrania. Chcę się zabawić, mimo, że nie do
końca wiem jak. Przecież tu nie ma alkoholu. Jedyne co dostałam w ‘barze’ to
był sok. Nagle na scenę wbiegł jakiś facet, który zapraszał pierwsze osoby do
śpiewania. Znalazł się jakiś chłopak, przystojny. Z chęcią go posłuchałam. Miał
ładny głos. Stałam oparta o blat, gdy ktoś do mnie podszedł. Nie mogłam
uwierzyć. Co on tu robi? Śledzi nas?
-Cześć Victoria
-Czego ty ode mnie chcesz Louis?
-A co ty taka zła, co? –zaśmiał się a swój palec wsadził w
moje żebro. Zabolało. Nigdy nie lubiłam gdy ktoś mi tak robił.
-Louis, zostaw mnie
-Dlaczego? Przecież chcę się z Tobą zakolegować –odpowiedział
tuż przy moim uchu, przez co przeszedł po moim ciele dreszcz. Chyba to zauważył
bo się zaśmiał pod nosem. –Idziemy zaśpiewać?
-Nie umiem śpiewać
-Nie musisz umieć, chodź
-Sam idź, ja jestem z przyjaciółmi
-Co tu się dzieje? –podszedł do nas Malik. –Kogo ja tu
widzę, coś Ci robi?
-Nie, Zayn. Zostaw nas samych, sama sobie poradzę
-Nie lubię typka –wycedził przez zęby, a ja go próbowałam
odepchnąć, żeby sobie poszedł. Zayn jest skłonny do bicia. Robi to gdy tylko
coś mu się pasuje, a wiem, że nie lubi Louisa. Wolałabym gdyby trzymali się od
siebie z daleka.
-Idź Zayn, proszę
-Dobra, jakby coś to jestem niedaleko
-Dziwny ten twój przyjaciel. Chyba mnie nie lubi –nie wiem
czemu on się ciągle uśmiecha. Może ma piękny uśmiech, ale niech przestanie.
Drażni mnie to. –Skoro nie chcesz iść ze mną to pójdę sam –rzucił tylko i
ruszył w stronę sceny. Podszedł do mnie Niall.
-Co on od Ciebie chce? Jak chcesz to mogę się z nim
rozprawić
-Nie, Niall. Wszystko w porządku, stara się, żebym go
polubiła, jak każdy przecież
-No tak, moja śliczna przyjaciółka –powiedział i rozczochrał
mi włosy, po czym objął ramieniem. Louis był już na scenie, a muzyka zaczęła
lecieć. Dziewczyny patrzały jak zahipnotyzowane, strasznie się im podobał. A
kiedy zaczął śpiewać, wow. Ma świetny głos. Super tańczy i do tego pięknie
śpiewa. Nie spodziewałam się. Cały czas na mnie patrzył, ale się nie
wstydziłam. Przecież ja pierwsza wzroku nie odwracam.
-no, no, całkiem nieźle –rzucił blondyn, który chyba miał
podobne zdanie do mnie. –Wracam do chłopaków, idziesz?
-Nie, ja tu jeszcze chwilę zostanę
Kiedy Louis skończył to podszedł do mnie, a wzrok dziewczyn
skupił się na nas. Uśmiechnęłam się tylko i go przytuliłam. Był wyraźnie
zdziwiony, nie spodziewał się tego, ale ja to zrobiłam by dopiec dziewczynom.
Chciało mi się śmiać gdy widziałam je złowrogie spojrzenia.
Po dwóch
godzinach wróciliśmy do domu.
________________________________________
Taki może troszkę nudny, ale obiecuję, że będzie już tylko ciekawiej. Przynajmniej się postaram.
Dziękuję osobom, które komentują i proszę o więcej :)
Bardzo też bym prosiła o głos w ankiecie, przeczytajcie aktualności.
Do następnego x
Subskrybuj:
Posty (Atom)